Chciałbym Ci się do czegoś przyznać...
Otóż nie będę zachwalał tego eBooka i przekonywał Cię, że sam go przestudiowałem od deski do deski i dzięki niemu moje życie stało się różowe, kolorowe i w ogóle pławię się w dostatku, a mój eksmąż wścieka się, że musi płacić te 1000 zł alimentów miesięcznie.
Nie będę zmyślał takiej historyjki, bo... musiałbym kłamać.
Prawda jest taka, że jestem mężczyzną, mam wspaniałą, kochającą żonę i cudownego syna.
Gdyby ktoś mi dawał za darmo eBooka, o którym Ci zaraz bliżej opowiem, nie wziąłbym go, bo jego tematyka po prostu mnie nie dotyczy.
To wszystko jest mi obce.
I gdyby nie pewne zdarzenie, może dotąd bym nie wiedział, że są osoby, którym życie się zawaliło, bo niewdzięczność ludzka nie zna granic...
Niespodziewane spotkanie
Traf chciał, że jakieś 2 miesiące wcześniej, zanim Janusz Wyląg – autor niniejszego eBooka – wysłał nam tekst o alimentach z propozycją jego wydania, spotkałem przyjaciółkę, której nie widziałem kilka dobrych lat.
Z Marzeną (tak miała na imię) znaliśmy się jeszcze z czasów liceum, ot, zwykła znajomość, jakich wiele. Z powodu wyjazdu na studia – jak to na ogół bywa – kontakt się urwał. Od dziewczyn z klasy wiedziałem tylko, że Marzena wyszła już za mąż, ale studiów nie wiedzieć czemu nie skończyła, choć podobno nadal mieszka w Krakowie.
No i tak się złożyło, że przypadkiem trafiliśmy na siebie w... Carrefourze. Była sobota rano, robiłem cotygodniowe zakupy. Stałem przy regale z sokami i wybierałem jakiegoś Kubusia dla małego, gdy nieopatrznie potrąciła mnie wózkiem młoda kobieta. Rzuciła zdawkowe „przepraszam” i chciała już przejść dalej, ale gdy podniosłem głowę, jakoś mimowolnie spytałem: „Marzena?”.
Staliśmy tak z 5 minut, gawędząc, co to tam u nas się nie wydarzyło przez te lata. Zwykła gadka szmatka. W trakcie rozmowy przyglądałem się Marzenie i nie mogłem się nadziwić, jak się zmieniła od czasów liceum. Przekroczyła ledwo trzydziestkę, a twarz miała pooraną zmarszczkami, nie była nawet szczupła, ale zwyczajnie chuda, i nie miała makijażu, choć nigdy w szkole nikt jej nie widział nieumalowanej.
Nie dopytywałem się, rzecz jasna, czy wszystko w porządku. Spytałem tylko dla podtrzymania rozmowy, jak się jej układa małżeństwo. No i wtedy powiedziała, że jest dawno po rozwodzie.
– A daj spokój, zwykłym chamem się okazał – kontynuowała, choć nie dopytywałem o nic (teraz już nie pamiętam, jak dokładnie brzmiały jej słowa, ale sens na pewno był właśnie taki). – Studia rzuciłam przez niego, żeby opiekować się dzieckiem. Bo dziewczynka nam się urodziła. Alicja. Teraz zostałyśmy same.
Urwała i staliśmy w milczeniu między regałami w sklepie, a ludzie omijali nas dookoła.
– No ale co ja ci tu będę wylewać swoje żale. Było, minęło, żyje się dalej.
Pamiętam, że stała wtedy przed regałem z sokami pomidorowymi. Wzięła najpierw sok z Tymbarka, potem chwyciła taki z „Jedynki” i ostatecznie włożyła do koszyka ten drugi. Co tu kryć, żal mi się jej zrobiło.
Gdy zagadnąłem jeszcze na koniec, powiedziała, że mieszka teraz sama, a „męża ma w dupie” (pamiętam, że właśnie tak to ujęła) i nie będzie go prosić o żadne pieniądze, bo i tak nic jej nie da.
Dwa miesiące później...
O całym zajściu pewnie bym zapomniał, gdyby nie to, że niebawem Janusz przesłał nam eBooka Jak skutecznie wyegzekwować świadczenia alimentacyjne wraz z wzorami pism sądowych i egzekucyjnych.
Zawsze, przyjmując eBooki do wydania, starannie je selekcjonujemy. Moją pierwszą myślą w tym przypadku było: czy to się w ogóle sprzeda?
Ale wtedy przypomniałem sobie spotkanie z Carrefoura. Zdobyłem od innej koleżanki z klasy adres Marzeny i szybko przesłałem jej eBooka, jeszcze przed korektą, a Januszowi odpisałem, że wydamy jego tekst.
Nadszedł czas, gdy trzeba było napisać tę ofertę. I wtedy dostałem wzruszającego maila od Marzeny. Nie będę go tu przytaczał, bo nie chciałbym naruszać jej prywatności, zresztą mail był strasznie długi i dość osobisty.
W każdym razie dziękowała mi wylewnie za pomoc i zdradziła, że złożyła już pozew o alimenty i choć jeszcze sprawa się nie skończyła, już dostaje 800 zł miesięcznie na Alicję! (Zanim nie przeczytałem eBooka, też nie wiedziałem, że można wyegzekwować alimenty już w trakcie procesu, tymczasem jest to możliwe dzięki tzw. postanowieniu o zabezpieczeniu roszczenia).
Opowiedziałem tę historię, ponieważ – jak mówiłem na początku – sam musiałbym kłamać, gdybym miał przekonywać kogokolwiek, że ten eBook odmienił moje życie.
Mojego nie odmienił, ale wiem, że może innym przywrócić radość z życia. Jednej osobie już przywrócił. Może będziesz następny?
Kto może domagać się alimentów?Bardzo chciałbym, żeby z dobrodziejstw tego eBooka mogło skorzystać jak najwięcej osób.
W życiu często bywa tak (jak w historii Marzeny), że ludzie nie wiedzą, jakie przysługują im prawa. Nie każdy stara się o alimenty, choć mógłby z powodzeniem je otrzymać.
Kto i przeciw komu może złożyć pozew o alimenty? Oto najczęstsze sytuacje:
Jeśli znalazłeś się w takiej sytuacji albo znasz kogoś, kto ma takie problemy – nie bądź dłużej bierny i rozwiąż raz na zawsze tę uciążliwą i niezdrową sytuację (to, że tylko jeden rodzic utrzymuje dziecko, doprawdy nie jest naturalnym stanem rzeczy)!
A jeśli nie Ty masz prawo do alimentów, ale ktoś inny, kogo znasz – pomóż mu i daj mu znać o tym eBooku!
„Wiem, że przysługują mi alimenty, ale co dalej?”Janusz Wyląg, gdy decydował się na napisanie tego eBooka, dobrze wiedział, że wielu ludziom trudno wyegzekwować należne im świadczenia, bo grzęzną w zawiłościach naszego często niedoskonałego prawa.
Koniec końców zniechęcają się i nie robią nic, by uzyskać należne im pieniądze. Jak sam autor pisze:
„(...) najczęstszą przyczyną bezskuteczności świadczeń alimentacyjnych jest BIERNOŚĆ WIERZYCIELI ALIMENTACYJNYCH. Chodzi mi tu głównie o niewysyłanie pism procesowych do organów egzekucyjnych (komorników, sądów rejonowych, które sprawują nadzór nad komornikami). Wysyłka jednego pisma (koszt: ok. 1,50 zł) miesięcznie z różnymi wnioskami, zapytaniami o stan egzekucji może sprawić, że należności będą egzekwowane wielokrotnie szybciej niż w pozostałych sprawach egzekucyjnych”.
Niestety, nie ma co liczyć na to, że komornik sam ściągnie należność. Wiesz czemu?
„(...) komornicy sądowi traktują sprawy alimentacyjne jako zło konieczne – z powodu trudności z wyegzekwowaniem należności, a tym samym ze względu na niskie koszty egzekucyjne oraz konieczność podejmowania wielu czynności z urzędu (tj. bez wniosku wierzycielki). Lepiej jest prowadzić egzekucję przeciwko jakiemuś przedsiębiorcy czy szpitalowi, bo wystarczy zająć konto bankowe, a pieniądze same »spływają«”.
Dłużej nie będę Cię zachęcał do kupna eBooka, bo jeśli rzeczywiście od dawna bez skutku dopominasz się o swoje alimenty – wierzę, że nie przepuścisz okazji uporania się raz na zawsze z tym problemem!
Jeśli pragniesz:
– nie wahaj się dłużej i KUP TERAZ tego eBooka.
Gdy zdecydujesz się na kupno, autor wytłumaczy Ci krok po kroku, jak uzyskać alimenty (zaległe, obecne i te, które będziesz otrzymywać jeszcze przez kilka lat). W eBooku znajdziesz w szczególności przydatne wzory pism, które będą Ci potrzebne, a więc:
Pragniemy gorąco, żeby eBook ten dotarł do jak największej ilości osób, które potrzebują pomocnej dłoni w walce z bezdusznością prawa, bo zetknęły się z arogancją ludzi, których nie powinni byli spotkać na swej drodze...
Dlatego też cena tego eBooka jest wręcz symboliczna. Mimo to jeśli z jakiegoś powodu będziesz niezadowolony, zwrócimy Ci pieniądze.
E-booki podobne do "Jak skutecznie wyegzekwować alimenty?", czyli na tematy: