Braciszku nie czekaj, zamykaj drzwi
Braciszku nie czekaj, zamykaj drzwi
autorem artykułu jest Aleksander Sowa
Deszcz beznamiętnie dzwoni w szyby, uderzeniami swych żelaznych łez. Patrzysz smutno w lustro. Zamiast siebie widzisz, swoje życie, na zakręcie. I co z dalej będzie? Słyszysz pytania, jakby ktoś kopał w twe frontowe drzwi. Słyszysz jak padają strzały i jak w żółty piasek wsiąka lepka, parująca ciepłem krew.
Ciągle płaczesz razem z niebem bo zamiast błękitu widzisz tylko smolne piekło. Czarne nietoperze lecą w nieprzebranąnocną mgłę tak, że skryły platynowy, gwiezdny blask. Słyszysz tylko trzepot skrzydeł i spokojny morza, neutralny szum. Włosy moje wspomnieniami Ciebie nadal pachną.Widzisz motyla, co zaplątał się miedzy karabinami, niczym nasza, utracona miłość. Twarz masz bez uśmiechu cienia, za to z miłością kilka kroków od burdelu. Ciemną nocą całujesz obce usta, marząc o niedojrzałych jabłkach w babci malinowym sadzie a emalia twych tęczówek blaknie z każdym dniem.
Ja tej nocy znów kupiłem flaszkę, będę na gitarze grając czystą wódkę w parku pić. A o brzasku, na wschód razem z aniołami, w niebo nad Berlinem oślepiony słońcem patrzeć będę. Wciąż z matką najidiotyczniejszych z nas, nie zamykając drzwi – może przejdziesz przez smutków most?
Ty, usiądziesz na brzegu tego strumyka, patrząc tęsknym wzrokiem ponad wielką wodę. Słuchać będziesz w ciszy, jak czerwony kogut zacznie nad tą zimą, jakoś inaczej, swoje dzień dobry piać. Z każdym takim świtem, wody więcej będzie i więcej, aż wreszcie nie zobaczysz już niebieskiej góry. Nie usłyszysz już bajek o wędrowcu, którego prowadzą białe kamienie, rzucane na trotuar niczym perły. Nie będzie błękitnych kwiatków i zielonych wzgórz. Bo chmury ciągną ciężkie od problemów i słonce świeci tylko czasem.
Sama nie wiesz, śmiać się czy kląć. Nie miało być tak, i miałaś zmienić wczorajsze potem na jutrzejsze tak. Dreszcze na wskroś dopadają Cię. Ciepło Twoich oczu zmienia się w spojrzenie płatnego mordercy. Chcesz by wszyscy byli Tobie bliscy. A życie wzdycha tak ciężko, nieprawdopodobnie rzeczowe, jak Ty...
Wciąż krzyczę, wciąż czekam, krzyże coraz częściej zasłaniają mój horyzont. Grzebień ognia rozwiewa północny, zimny wiatr. Nic nie jest proste, łatwe i przyjemne. Jaki smak ma miód? – pytasz, bo tęsknota to tylko zimny powiew. A słodycz jest inna niż szmer cukierkowych papierków bez smaku. Bo uwiódł Cię ciągnący ulicami tłum. Rozdrapałaś serce moje. Mur nie runął, nie wyrwał nikt rozgrzanych do białości krat. Puste wagony ciągną bez ciebie, pełne od smutku, tęsknoty, niespełnionych obietnic, skarg, planów i marzeń. Umieram z miłości do Ciebie, Ty usychasz z tęsknoty z mną.
Zostanę sam. Ja i ogień i nasza samotność. Przedstawienie jednak podobno musi trwać, więc dzisiaj, ostatni raz, wyjdę na peron naszych myśli czekając bezskutecznie na Ciebie. Kurtyna mych powiek zasłoni moje źrenice. I kiedy spotkamy się na śmierci zakrętach, nocą, nucić będę, że przecież blisko już świt, a w sercu mam Twoje ramiona, jagodowe ciasto.
Wtedy właśnie cicho szepniesz. Braciszku nie czekaj, zamykaj drzwi.
--
Aleksander Sowa
----------------------
www.wydawca.net
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
autorem artykułu jest Aleksander Sowa
Deszcz beznamiętnie dzwoni w szyby, uderzeniami swych żelaznych łez. Patrzysz smutno w lustro. Zamiast siebie widzisz, swoje życie, na zakręcie. I co z dalej będzie? Słyszysz pytania, jakby ktoś kopał w twe frontowe drzwi. Słyszysz jak padają strzały i jak w żółty piasek wsiąka lepka, parująca ciepłem krew.
Ciągle płaczesz razem z niebem bo zamiast błękitu widzisz tylko smolne piekło. Czarne nietoperze lecą w nieprzebranąnocną mgłę tak, że skryły platynowy, gwiezdny blask. Słyszysz tylko trzepot skrzydeł i spokojny morza, neutralny szum. Włosy moje wspomnieniami Ciebie nadal pachną.Widzisz motyla, co zaplątał się miedzy karabinami, niczym nasza, utracona miłość. Twarz masz bez uśmiechu cienia, za to z miłością kilka kroków od burdelu. Ciemną nocą całujesz obce usta, marząc o niedojrzałych jabłkach w babci malinowym sadzie a emalia twych tęczówek blaknie z każdym dniem.
Ja tej nocy znów kupiłem flaszkę, będę na gitarze grając czystą wódkę w parku pić. A o brzasku, na wschód razem z aniołami, w niebo nad Berlinem oślepiony słońcem patrzeć będę. Wciąż z matką najidiotyczniejszych z nas, nie zamykając drzwi – może przejdziesz przez smutków most?
Ty, usiądziesz na brzegu tego strumyka, patrząc tęsknym wzrokiem ponad wielką wodę. Słuchać będziesz w ciszy, jak czerwony kogut zacznie nad tą zimą, jakoś inaczej, swoje dzień dobry piać. Z każdym takim świtem, wody więcej będzie i więcej, aż wreszcie nie zobaczysz już niebieskiej góry. Nie usłyszysz już bajek o wędrowcu, którego prowadzą białe kamienie, rzucane na trotuar niczym perły. Nie będzie błękitnych kwiatków i zielonych wzgórz. Bo chmury ciągną ciężkie od problemów i słonce świeci tylko czasem.
Sama nie wiesz, śmiać się czy kląć. Nie miało być tak, i miałaś zmienić wczorajsze potem na jutrzejsze tak. Dreszcze na wskroś dopadają Cię. Ciepło Twoich oczu zmienia się w spojrzenie płatnego mordercy. Chcesz by wszyscy byli Tobie bliscy. A życie wzdycha tak ciężko, nieprawdopodobnie rzeczowe, jak Ty...
Wciąż krzyczę, wciąż czekam, krzyże coraz częściej zasłaniają mój horyzont. Grzebień ognia rozwiewa północny, zimny wiatr. Nic nie jest proste, łatwe i przyjemne. Jaki smak ma miód? – pytasz, bo tęsknota to tylko zimny powiew. A słodycz jest inna niż szmer cukierkowych papierków bez smaku. Bo uwiódł Cię ciągnący ulicami tłum. Rozdrapałaś serce moje. Mur nie runął, nie wyrwał nikt rozgrzanych do białości krat. Puste wagony ciągną bez ciebie, pełne od smutku, tęsknoty, niespełnionych obietnic, skarg, planów i marzeń. Umieram z miłości do Ciebie, Ty usychasz z tęsknoty z mną.
Zostanę sam. Ja i ogień i nasza samotność. Przedstawienie jednak podobno musi trwać, więc dzisiaj, ostatni raz, wyjdę na peron naszych myśli czekając bezskutecznie na Ciebie. Kurtyna mych powiek zasłoni moje źrenice. I kiedy spotkamy się na śmierci zakrętach, nocą, nucić będę, że przecież blisko już świt, a w sercu mam Twoje ramiona, jagodowe ciasto.
Wtedy właśnie cicho szepniesz. Braciszku nie czekaj, zamykaj drzwi.
--
Aleksander Sowa
----------------------
www.wydawca.net
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Aleksander Sowa - książki & ebooki
21,70 zł
Aleksander SowaAutor 2.0 Czy wiesz, jak wydać i zarabiać na własnej książce? Autor 18 poczytnych publikacji zdradza swój sekret...
16,90 zł
Aleksander SowaFiat 126p. Mały Wielki Samochód Poznaj historię i ciekawostki dotyczące jednego z najpopularniejszych aut XX wieku...
19,97 zł
Aleksander SowaFiat 126p. Sportowe modyfikacje i tuning malucha Fiat 126p. Sportowe modyfikacje i tuning malucha - Uczyń ze swojego fiacika prawdziwy samochód sportowy!
9,77 zł
Aleksander SowaJak działają magnetyzery i jak je wykonać „Jak zmniejszyć zużycie paliwa” Kto jeszcze chce dowiedzieć się całej prawdy o magnetyzerach
5,00 zł
Aleksander SowaJak jeździć oszczędnie Nie masz wpływu na cenę paliwa ale masz wpływ na to, ile paliwa zużyje Twój samochód
16,90 zł
Aleksander SowaJak ulepszyć swojego Fiacika? Tuning Fiata 126p. Spraw, aby Twój "Maluch" stał się wyjątkowy!
19,90 zł
Aleksander SowaLegendy naszej motoryzacji Wybierz się w pasjonującą podróż przez 90 lat historii polskiej motoryzacji!
20,00 zł
Aleksander SowaLegendy naszej motoryzacji Dzięki tej publikacji wybierzesz się, dobrze się bawiąc, w pasjonującą podróż przez ponad 100 lat historii polskiej motoryzacji.
17,70 zł
Aleksander SowaSamochodowe instalacje zasilania gazem Dlaczego niektórzy kierowcy nie mają problemu z dużymi wydatkami na benzynę